Przejdź do głównej treści

Komeda Jazz Festival

Festiwal Jazzu im. Krzysztofa Komedy

Komeda Jazz Festival
Komeda Jazz Festival

ewa bem

Natura obdarzyła EWĘ BEM głosem niezwykłej barwy, urzekającą muzykalnością i wyczuciem swingu, chociaż sama jest przekonana, że muzykę ma w genach dzięki muzykalnym przodkom. Podobnie jak jej dwaj bracia, starszy Aleksander i młodszy Jarosław. Cała trójka „Bemów” trafiła pod koniec lat 60. do Stodoły, warszawskiego klubu studentów Politechniki Warszawskiej, Stodoły – kuźni akademickiej kultury. Ewa zadebiutowała pierwsza w Grupie Bluesowej Stodoła. W 1970 roku wystąpiła z nią w widowisku Blusełka na festiwalu Jazz nad Odrą we Wrocławiu. Równocześnie pojawiła się jako solistka kwartetu Zbigniewa Seiferta, przyjęta niezwykle życzliwie przez krytykę i publiczność koncertu Nowe twarze w polskim jazzie na Jazz Jamboree ’70 w Warszawie.

Połowa lat 70. upłynęła na śpiewaniu w zespole Bemibek (Aleksander Bem – voc, dr, lider, Ewa Bem – voc, perc, i Andrzej Ibek – voc, p, org.), który w 1973 roku przekształcił się w grupę Bemibem (Aleksander Bem – dr, voc, lider, Ewa Bem – voc, perc, Paweł Dąbrowski – bg, Tomasz Jaśkiewicz – g, Marian Mroczkowski – p). Ogniwem łączącym działalność obu tych zespołów, był bez wątpienia głos Ewy Bem. Brzmiał on wyraziście we wszystkich nagraniach, na nim skupiała się uwaga publiczności, on w końcu zdecydował o trwałym ich miejscu w historii polskiej muzyki rozrywkowej, o licznych konkursowych i estradowych sukcesach obu formacji. Ale zarówno Bemibek jak i Bemibem nie były zespołami akompaniującymi Ewie Bem. Śpiewali lub podśpiewywali bowiem wszyscy pozostali muzycy, wspierając swymi umiejętnościami utwory aranżowane z wielką troską o ich stronę wokalną. Wspólne z nimi muzykowanie wykształciły w Ewie Bem pogardę dla kiczu, miałkości muzyki nijakiej, wyczuliły na repertuar, który dobiera nadal niezwykle starannie, budując go zresztą na twórczości nielicznego grona znakomitych spółek autorskich, z których ceni najbardziej m.in. pary autorskie Wasowski-Przybora i Karolak-Czubaszek.

Piosenkarka Ewa Bem jest zawsze i równocześnie wokalistką jazzową, i takie jej podejście do materii muzycznej – nieczęsto spotykane w polskiej tradycji piosenkarskiej – jest źródłem jej oryginalnych kreacji wokalnych. Przygoda z jazzem nie miała i nie ma charakteru przypadkowego. To od lat równoległy i tak samo ważny jak piosenka, kierunek jej aktywności artystycznej. Otoczona jest zawsze gronem największych sław polskiego jazzu. Śpiewała z grupą Mainstream, Swing Session, z kwartetem Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego, z grupą Quintessence i Walk Away, z zespołem Old Timers, Studiem Jazzowym PR, Alex Bandem i Orkiestrą Zbigniewa Górnego. Współpracowała też z Markiem Blizińskim, Janem Jarczykiem, Zbigniewem Jaremką, Wojciechem Karolakiem, Henrykiem Miśkiewiczem, Januszem Muniakiem, Zbigniewem Namysłowskim. Od 1987r, z krótkimi przerwami, współpracuje z Andrzejem Jagodzińskim, pianistą, aranżerem, kompozytorem, kolejną wielką postacią polskiego jazzu. Nie stroni także od współpracy z młodymi przedstawicielami polskiej sceny muzycznej takimi jak : Joachim Mencel, autor muzyki na płycie Kakadu, czy Łukasz Sztaba lider sekstetu czasami akompaniującego Ewie Bem.

 

Oprócz przebogatej dyskografii, ma w swoim dorobku liczne programy jazzowe zrealizowane w studiach telewizyjnych Warszawy i Krakowa. Zarejestrowała także recitale piosenkarskie, m.in. Dla ciebie jestem sobą, Śpiewa E. Bem, Ten najpiękniejszy świat, Ściany między nami oraz Tryptyk (Bemibek, Złota Ewa Bem, Piosenki z filmów Walta Disneya).

Wielokrotnie występowała na krajowych i zagranicznych scenach piosenkarskich i jazzowych w Europie Zachodniej i krajach skandynawskich, a także m.in. w 1980 na Kubie, w Indiach w Jazz Yatra, w 1982 w Szwecji w Stockholm Jazz & Blues Festival, w 1984 w Bratysławskich Jazzowych Dniach oraz w 1993 w I Festiwalu Polskich Muzyków Jazzowych Ameryki Północnej w Chicago i Nowym Jorku.

Czy to będzie jazzowa ballada, swingowy standard, czy piosenka Żyj kolorowo, Ewa Bem wykona je tak samo żarliwie, z finezyjną maestrią, swobodnie, z poczuciem radości śpiewania, zawsze też z głęboką refleksją po gruntownym przemyśleniu interpretacji, jak przystało na Pierwszą Damę Polskiego Jazzu.